szczęście to stan umysłu...


medytacja

Na temat medytacji napisano mnóstwo książek, sporo jest też o tym w Internecie. I nie będę tutaj się na ten temat rozpisywać, podam za to najprostszy przepis na medytację:

 Usiądź na krześle albo w siadzie skrzyżnym. Wyprostuj plecy (to ważne) i zamknij oczy. Zacznij obserwować swój oddech, jak powietrze wpływa i wypływa z twoich płuc. Nic więcej tylko obserwacja oddechu, wdech i wydech. I nie ma znaczenia, że myśli szaleją. Jeżeli zorientujesz się, że myślisz o tym co masz do zrobienia jutro, to po prostu wróć do obserwacji oddechu. Zacząć można od 10 minut dziennie stopniowo wydłużając czas do 20-30 minut. Pierwsze efekty powinny pojawić się już po kilku dniach. Podczas medytacji mogą pojawiać się różne emocje, czasem leją się łzy. To dobrze, oznacza to, że uwalniane są jakieś zablokowane energie. Tak objawia się proces uzdrawiania. Tyle.

Prawda, że proste?

To właśnie z powodu tej prostoty nie uznawałam dawniej medytacji za jakieś wartościowe narzędzie. No bo jak to, siedzę sobie, nic nie robię i to ma cokolwiek zmienić? Wyleczyć??? Mało prawdopodobne mi się to wydawało. Ale gdy kolejny raz przeczytalam jakie ogromne korzyści można odnieść z medytacji postanowiłam sama spróbować.

To co robiłam na początku to było śmiechu warte. Siedziałam i myślałam sobie, że to strata czasu, a myśli galopowały mi w głowie z prędkością światła. A do tego jeszcze wkurzalam się na siebie, że nie potrafię spokojnie wysiedzieć. Kilka razy rezygnowałam z tej "głupoty", a za jakiś czas znowu powracałam do praktyki, gdy nie mogłam sobie poradzić sama ze sobą. I co się okazało. Po jakimś czasie myśli mi trochę zwolniły, uspokoiłam się zdecydowanie i pojawiły się inne pozytywne zmiany. Jestem bardziej spokojna, wyciszona. Skończył się problem z bezsennością, który dokuczał mi przez wiele lat. Każdy kto doświadczył bezsenności to wie jaka to zmora.

Dzisiaj już nie wyobrażam sobie życia bez medytacji. Zresztą, gdy z jakichś powodów zdarzało mi się zrobić sobie przerwę w praktyce, to po kilku dniach zaczynałam czuć dyskomfort i nie wiadomo jak i kiedy pojawiało się napięcie wewnętrzne.

Medytacja sama w sobie jest lekiem na wiele chorób. Głównie na te związane ze stresem, ale nie tylko. Odnotowano wiele przypadków samoistnego zanikania przeróżnych dolegliwości zupełnie nie związnych z systemem nerwowym. To zadziwiające jak codzienna medytacja potrafi poprawić jakość życia.

Nic kompletnie więcej nie robiąc, tylko praktykując codziennie medytację można wyleczyć się z wielu dolegliwości układu nerwowego, zmniejszyć stres. Medytacja pomaga również na wzrok, bóle głowy i wiele innych chorób.