szczęście to stan umysłu...
część 3
Pierwsza rzecz jaką postanowiłam zrobić to opanować panikę w jaką wpadłam. Prześladowała mnie wizja, że leżę wycieńczona na łóżku i umieram bardzo powoli. Ale ten etap trwał dość krótko, ponieważ wzięłam się ostro do działania i myśli te nie miały jak się wcisnąć do mojego umysłu, który cały czas był zajęty czymś innym. Zaczęłam od przekonania samej siebie, że mi się uda wyleczyć i przeprowadziłam sama ze sobą taki mniej więcej dialog:
- Moja droga, przecież wyleczyłaś się już tyle razy! Robisz to przecież za każdym razem gdy zajdzie taka potrzeba i zawsze masz świetne rezultaty. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? To tylko jedna z wielu chorób, które stanęły na twojej drodze. Potraktuj ją tak samo jak tamte pozostałe.
- Ale teraz jest zupełnie inaczej, grozi mi koszmarna śmierć, nie rozumiesz?
- Fakt, ta ma ostrzejszy przebieg i stawka jest większa, ale za to nie jest zastarzała. A dobrze wiesz, że łatwiej wyleczyć nawet bardzo ciężką chorobę, która jest od niedawna niż małą dolegliwość, która trwa od wielu lat.
- No niby tak, ale teraz jest olbrzymia presja.
- Zgadza się, ale dzięki temu masz większą motywację.
- O tak, motywacji mi nie brakuje. Tylko ten strach…
- Poradzisz sobie. Nie powinno to być dla ciebie trudne. Jesteś przecież do tego doskonale przygotowana.
- Nie jestem pewna…
- Przypomnij sobie jak wyleczyłaś się z bólu w ramieniu w ciągu kilkunastu minut. Szłaś wtedy do pracy i zanim doszłaś do biura ból minął całkowicie.
- Pamiętam. Sama byłam wtedy zdziwiona, że tak mi szybko poszło.
- A widzisz. A tamten okropny ból głowy, kiedy zadziałałaś tylko na jedną połowę głowy i ból przeszedł tylko z jednej strony tak jakby ktoś przeciął głowę na dwie równe połowy? Wtedy przekonałaś się, że za coś innego odpowiada lewa i prawa półkula mózgu. Niesamowite wrażenie, prawda?
- No, kompletnie mnie to zaskoczyło, jakby ktoś mi odmierzył głowę od linijki. Nigdy wcześniej mi się coś takiego nie zdarzyło.
- A ten przypadek gdy bolała cię pięta i miałaś poważny problem z chodzeniem, a nawet z założeniem buta, pamiętasz? Zadziałałaś wtedy na kości i problem zniknął w ciągu kilku dni. To nie byle co przecież, nie?
- Zgadza się. Nie wiedziałam wtedy, że w ten sposób można nawet na kształt kości wpływać. Poszło gładko. Ależ się wtedy cieszyłam.
- A inne dolegliwości, których była niezliczona ilość? Nawet już nie pamiętam większości.
- Fakt, było tego trochę.
- A inni ludzie, których wyleczyłaś? Na przykład twoja kumpela na działce. Byłyście odcięte od świata w domu w środku lasu, a ją tak strasznie bolała głowa. Leczenie zajęło ci wtedy kilka minut.
- Ależ ona była uparta. Cały dzień się męczyła z tym zanim się zgodziła, żebym ja się tym zajęła. Do dziś pamiętam jej słowa, które powiedziała następnego dnia: Ty nie musisz chodzić do lekarzy.
- No widzisz. Swoją rodzinę też leczyłaś wiele razy z bardzo dobrym rezultatem.
- No tak, wtedy kiedy pozwolili się leczyć.
- Ze wszystkim dałaś sobie świetnie radę, więc i teraz będzie tak samo.
- Nie ze wszystkim, nie przesadzaj. Były sytuacje, że nie mogłam sobie z czymś poradzić, np. z bólem głowy, czasem mi się udawało go szybko zlikwidować a czasem nie.
- A jakie to ma znaczenie skoro uporałaś się z tym problemem tak, że już cię praktycznie nigdy głowa nie boli. Już nie musisz leczyć bólów głowy, już ich po prostu nie masz. A do tego te wszystkie inne dolegliwości, które ci tak bardzo dokuczały jak choćby bezsenność, zapalenie żył i wiele innych. To wszystko zniknęło. I co, tak samo, bez powodu zniknęło?
- Ach, no nie…
- Więc nie opowiadaj mi tu o nieudanych wyleczeniach, bo dla ciebie porażka jest jak nie wyleczysz czegoś w ciągu kilku minut, no najdalej w ciągu kilku dni. A wiele schorzeń wymaga więcej czasu. Zwłaszcza tych, które mają wiele lat. Zgodzisz się z tym?
- Wiem, wiem, ale jest tego tak dużo i tak mi już dokuczyło, że czasem brakuje mi już cierpliwości.
- Ale teraz masz motywację, więc zabierajmy się do roboty.
- Tak. Myślę, że masz rację. Trzeba przygotować plan działania.
- No to do dzieła!